MNIEJ NIŻ ZERO

Napisał Radek @ 30 listopada 2014

Powszechnie wiadomo, że piłka nożna jest dziedziną w życiu obok której nie można przejść obojętnie. Największym magnesem przyciągającym ludzi na całym świecie do zainteresowania się futbolem są pieniądze jakie przepływają przez tą dyscyplinę. Osoby nie związane z najpopularniejszą dyscypliną sportową na świecie, ze względu na pojedyncze wydarzenia, ekscesy, zaczynają zaglądać do gazet, na portale internetowe żeby dowiedzieć się więcej. Nie inaczej jest teraz. Jestem przekonany, że duża większość osób przechodząca obojętnie obok futbolu, w ostatnich dniach szukała informacji na temat jednego z największych klubów europejskich. Gdybym był kibicem Realu Madryt natychmiast pozwałbym własny klub do sądu. A właściwie ludzi, którzy nim teraz rządzą. Szkody, które właśnie wyrządzili są ogromne. Motywy, które nimi kierowały są oczywiste. Wiadomo, że zawsze chodzi o pieniądze. Oto Real zdecydował się usunąć krzyż ze swojego herbu. Według medialnych spekulacji to część lukratywnej trzyletniej umowy z nowym sponsorem - National Bank of Abu Dhabi. Chodzi o to żeby chrześcijański symbol nie raził ludzi z Emiratów, którzy dają kasę na klub. Zawsze zadziwia mnie tupet ludzi, którzy decydują się na tego typu działania. Przecież takie świętości jak Real nigdy nie są czyjąś własnością, ludzie nim zarządzający są jedynie depozytariuszami "świętego ognia". Niestety - czego mamy właśnie dobitny dowód - zdają się o tym zapominać. Zadziwia mnie również podwójna moralność niektórych kibiców tej drużyny. Wszędzie podkreślają, że przecież krzyż nie będzie usunięty. To znaczy będzie, ale "tylko i wyłącznie z produktów Narodowego Banku Abu Zabi (na przykład karty do bankomatu z herbem) w Zjednoczonych Emiratach Arabskich". Szokuje mnie, że nie widzą w tym nic nadzwyczajnego. Dla mnie to jeszcze większe obrzydlistwo, bo klub pokazuje w ten sposób różną twarz w różnych miejscach. Zdjęcie krzyża w jednym miejscu i zostawienie go w drugim po to żeby więcej zarobić jest jeszcze bardziej żenujące. To budzi mój jeszcze większy odruch wymiotny. Wyobrażacie sobie sytuację, że Besiktas Stambuł żeby dostać pieniądze od jakiegoś banku ze Starego Kontynentu wycofuje półksiężyc z herbu (oczywiście tylko na rynku europejskim)? Niemożliwe. Po pierwsze dlatego, że żaden europejski bank by tego nie zasugerował, po drugie dlatego, że Besiktas potraktowałby tę sugestię jako obraźliwą. Autentycznie zdumiewa mnie więc, że nikt w Realu nie obraził się z tego powodu. Ośmielam się zasugerować żeby Hiszpanie o odpowiednim autorytecie wystosowali apel z żądaniem do Jego Królewskiej Mości Filipa VI. Do czasu przywrócenia status quo ante - monarcha specjalnym dekretem powinien wycofać Realowi prawo do używania tej nazwy. Ma do tego moralne prawo. Przecież nie tylko herb ale i nazwę Realowi nadał pradziadek obecnego króla - Alfons XIII. Wiadomo, że żeby kibicować Realowi nie trzeba być katolikiem, ba - nie trzeba być nawet chrześcijaninem, ale czy się to komuś podoba czy nie: Real Madryt jest nierozerwalnie złączony z hiszpańską monarchią, a hiszpańska monarchia jest nierozerwalnie złączona z katolicyzmem. Wszyscy innowiercy, a także w ogóle nie wiercy - powinni to uszanować, bo nie są w stanie tego zmienić. Oczywiście jako kibica bolałoby mnie wycofanie nazwy "Real", bo ten klub jest częścią wspaniałego światowego futbolowego dziedzictwa. Nie widzę jednak innego wyjścia. Tylko stanowcze kroki mogą zapobiec stawaniu przez świat na głowie. Byłoby super gdyby jakiś ważny piłkarz ogłosił teraz, że odchodzi z Realu, bo nowa umowa narusza jego uczucia religijne. Odbiłoby się to szerokim echem. Oczywiście tak się nie stanie, ale pomarzyć zawsze można. To strasznie smutna historia. W spektakularny sposób znów przypomina prawidłowość: każdy się sprzeda. Wszystko jest jedynie kwestią ceny. Co tam opinia - opinią nie wygra się przecież Ligi Mistrzów. Ale najgorsze jest to, że klub mający takie parcie na kasę, wydaje ogromne pieniądze na transfery, a na boisku nie potrafi zaprezentować przyzwoitego ataku pozycyjnego. Real jest stacza, początkiem było zatrudnienie przeciwnika futbolu Jose Mourinho. Sukces za wszelką cenę - synonim Realu Madryt.

1 komentarz: