BEZ NIESPODZIANEK

Napisał Radek @ 1 czerwca 2015

Ostatnia sobota maja przebiegała pod dyktando finałów krajowych pucharów. W Hiszpanii, Niemczech, Anglii i we Francji poznaliśmy triumfatorów pucharowych rozgrywek. W tym roku w czterech najlepszych ligach europejskich odbyło się bez niespodzianek. Jednak kibice nie mogli narzekać na brak emocji. W każdym z ostatecznych starć byliśmy świadkami futbolu na najwyższym poziomie.

Największą gwiazdą soboty jak przez cały sezon był Lionel Messi, który otworzył wynik finałowego spotkania o Puchar Króla akcją, którą nikt nie ma szans powtórzyć na PlayStation. Argentyńczyk przedryblował czterech przeciwników i strzałem przy krótkim słupku pokonał bramkarza Athletiku Bilbao. Całe sobotnie spotkanie to dominacja podopiecznych Luisa Enrique. Zespół z Katalonii pewnie wygrał 3:1, zdobywając w Hiszpanii dublet (mistrzostwo i Puchar Króla). Po ostatnim gwizdku zapanowała euforia, ale zabawy nie było, ponieważ Duma Katalonii 6 czerwca zagra z Juventusem Turyn w finale Ligi Mistrzów. Przed pierwszym gwizdkiem spotkania Baskowie i Katalończycy gwizdami zagłuszyli hymn Hiszpanii, który tradycyjnie został zaśpiewany w obecności Króla Hiszpanii Filipa VI Burbona. Takiej sytuacji mogliśmy się spodziewać, gdyż obydwa regiony chcą się odłączyć od Hiszpanii.

Po jednostronnym widowisku na Wembley, Arsenal Londyn pewnie pokonał Aston Villę Birmingham 4:0 i zasłużenie zdobył  Puchar Anglii. Kibice na wyspach spodziewali się bardziej wyrównanego meczu, ale podopieczni Arsena Wengera nie pozostawili przeciwnikom złudzeń. Od pierwszych minut spotkania Kanonierzy przystąpili do ataków. Jednak bramkę na 1:0 zdobyli dopiero pod koniec pierwszej części gry, w czterdziestej minucie Theo Walcott pokonał Shaya Givena. Pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Alexis Sanchez podwyższył wynik i emocje się skończyły. Piłkarze Aston Villi nie byli w stanie przeciwstawić się Arsenalowi. W sześćdziesiątej drugiej minucie bramkę na 3:0 strzelił Per Mertesacker, a w doliczonym czasie gry dobił drużynę z Birmingham  rezerwowy tego dnia Francuz Olivier Giroud. Między słupkami triumfatora Pucharu Anglii stał Wojciech Szczęsny, który przez całe spotkanie był bezrobotny.

Finałem, który został przed spotkaniem słusznie nazwany pojedynkiem Dawida z Goliatem, w rzeczywistości takim nie był. Oprócz przewagi w posiadaniu piłki, która zdecydowanie była na korzyść Paris Saint Germain, mecz był wyrównany. Jedynego gola, który dał zwycięstwo i trofeum zdobył w sześćdziesiątej czwartej minucie Edison Cavani. Paryżanie w tym sezonie zdobyli dublet. Brawa za postawę należą się piłkarzom AJ Auxerre, którzy pomimo różnicy klas nie odstawali od swoich przeciwników, stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale nie byli w stanie zamienić je na bramki.

Mianem najbardziej wyrównanego finału, nie mającego zdecydowanego faworyta, wszyscy zgodnie okrzyknęli starcie w Pucharze Niemiec. Wicemistrz Niemiec VfL Wolfsburg zmierzył się z pogromcą w półfinale Bayernu Monachium Borussią Dortmund. Jurgen Klopp, w ostatnim swoim mecz na ławce trenerskiej BVB, nie skorzystał od pierwszych minut z usług Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka. Koledzy reprezentantów Polski szybko zabrali się do roboty, już w piątej minucie wyszli na prowadzenie. Bramkę zdobył Pierre-Emerick Aubameyang. Po straconej bramce zespół z Wolfsburga szybko się otrząsnął i jeszcze w pierwszej połowie zgotował piekło Borussii. W ciągu szesnastu minut podopieczni Dietera Heckinga strzelili trzy bramki. Pierwszy gol wpadł w dwudziestej drugiej minucie, autorem był Liuz Gustavo. Po jedenastu minutach piłkarze Wolfsburga mogli się cieszyć z prowadzenia, gdyż drugiego gola strzelił Kevin de Bruyne, który okazał się najlepszym piłkarzem finału. Dzieła zniszczenia w trzydziestej ósmej minucie dopełnił Bas Dost, który strzelił na 3:1. Do końca pierwszej połowy na boisku istniała tylko jedna drużyna-VfL Wolfsburg. W drugiej połowie podopieczni Jurgena Kloppa starali się odwrócić wynik meczu, ale nie byli w stanie nic zrobić. Nie pomogło nawet wejście reprezentantów Polski, którzy w sześćdziesiątej ósmej minucie razem pojawili się na boisku. Drużyna z Wolfsburga w pełni zasłużyła na Puchar Niemiec, który zdobyła pierwszy raz w historii klubu. W smutnym nastroju żegna się z Borussią Jurgen Klopp, który miał nadzieję, że słaby sezon w Bundeslidze osłodzi mu zdobycie Pucharu Niemiec.

Przekąski jakie mieliśmy przyjemność skosztować w sobotę okazały się smaczne, ale cały świat czeka na danie główne, na finał Ligi Mistrzów. Wszyscy się cieszą, że przy stole z daniem głównym usiądzie Lionel Messi, który w sobotę pokazał, że jest piłkarzem z innej planety. Na uznanie zasługuje piłkarz VfL Wolfsburg Kevin de Bruyne, który swoją postawą na boisku potwierdził, że Jose Mourinho nie zna się na futbolu.

Gratulacje należą się wszystkim triumfatorom, którzy zasłużyli na Puchar swojego kraju. Za osiągnięcia dla klubu z Dortmundu na Puchar zasłużył Jurgen Klopp, ale niestety odchodzi z pustymi rękami. Niespodzianek nie było, kontrowersji również. Poziom sportowy spełnił oczekiwania kibiców, ponieważ każdy mecz stał na wysokim poziomie. Oczywiście największe widowisko obejrzeliśmy na Camp Nou, co może tylko cieszyć kibiców przed zbliżającym się wielkimi krokami finałem Ligi Mistrzów.

2 komentarze:

  1. Na Camp Nou było ciekawie, najlepsza była końcówka kiedy Neymar zrobił sztuczkę i zdenerwował piłkarzy Bilbao:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Messi to koleś z innej planety.Jestem ciekaw czym nas zaskoczy w finale Ligi Mistrzów.Może jakaś przewrotka?:))))

    OdpowiedzUsuń