PUSTA GRA

Napisał Radek @ 20 września 2015

Trudno jest się otrząsnąć po wydarzeniach jakie spotkały kibiców w czwartek. Nikt nie mógł się spodziewać, że europejskie puchary zostaną potraktowane jak drugorzędne rozgrywki. Nie tłumaczy tego słaba forma, miejsce w ligowej tabeli czy absencja zawodników z podstawowego składu. Ciężko w ogóle mówić o "once de gala" w przypadku dwójki przedstawicieli Ekstraklasy.

Zarówno Legia jak i Lech nieodpowiednio przygotowali się do święta polskiej piłki klubowej. Kibice zacierali ręce na jesienne czwartkowe wieczory z Ligą Europy. Każdy chciał poczuć powiew poważnej piłki. Jednak oba kluby w pierwszej kolejce miały inny pomysł na inauguracyjne mecze.

I pomyśleć, że przez całe lato najważniejszą rzeczą był awans do fazy grupowej Ligi Europy. Każda osoba w Poznaniu i we Warszawie związana z klubem o niczym innym nie myślała jak tylko o przedłużeniu przygody w Europie.

Po zasłużonym awansie przedstawiciele Legii i Lecha policzyli zysk, schowali pieniądze do kieszeni i zapomnieli o najważniejszej rzeczy w klubowej piłce jakim się podnoszenie poziomu sportowego oraz pokazanie się na arenie międzynarodowej, żeby inne zespoły nabrały szacunku do polskich klubów. Liga Europy została odstawiona na półkę a wraz z tym zostali oszukani kibice, którzy czekali na przygodę z Europą.

Oczywiście po pierwszych meczach mówią, że im zależy, ale postawa przedstawicieli Lecha mówi jasno - najważniejsza liga. I dlatego w czwartek Maciej Skorża nie wystawił kilku podstawowych piłkarzy. Do tego dochodzi sytuacja z kibicami, którzy zbojkotowali mecz ze względu na poparcie przez władze klubu uchodźców oraz nie chcieli wydawać pieniędzy na oglądanie rezerw Lecha. Ale to nie tłumaczy pustych krzesełek na Bułgarskiej. Sygnały dochodziły już od tygodnia i prezesi mogli wymyślić plan alternatywny polegający między innymi na obniżeniu cen biletów, zaproszeniu młodzieży czy innej metodzie, która zapełniłaby stadion i dała piłkarzom możliwość spełnienia jednych ze swoich marzeń.


Przerażająca była bierność władz Lecha w tym aspekcie. Aż strach pomyśleć co będzie kiedy UEFA zezwoli na rozegranie kolejnych spotkań w Lidze Europy przy Bułgarskiej - popłaczą się w klubie. Jednak osobiście wierzę w piłkarskie święta.


Również gra pozostawiała wiele do życzenia, ale nie dziwię się piłkarzom, że nie mieli ochoty grać, ponieważ czuli się jak na gierce treningowej a nie na jednym z sześciu najważniejszych spotkań tej jesieni.

Do stylu gry, a w zasadzie braku w wykonaniu Lecha Poznań, dostosowała się Legia Warszawa. Podopieczni Henninga Berga nie byli w stanie strzelić nawet jednej bramki w starciu z FC Midtjylland, przepraszam strzelili, ale do własnej bramki. Najsłabsza drużyna grupy zasłużenie zdobyła trzy punkty.


Ale nie sam wynik jest najważniejszy, a brak zaangażowania i walki ze strony piłkarzy warszawskiej drużyny. Gołym okiem było widać, że piłkarze zadowolili się awansem do fazy grupowej, a teraz tylko koncentrują się na lidze, zapominając, że mecze w europejskich pucharach pozwolą im podnieść umiejętności i grać na najwyższym poziomie. Oczywiście nie wszyscy, ale większość.


Nie bez winy jest trener Henning Berg, pod wodzą którego Legia nie podnosi swojej wartości sportowej. Norweg również zamiast wzmacniać kadrę to sprowadza Vranjesa, Prijovicia i inne zagraniczne wynalazki, którzy tylko obciążają budżet klubu.

Na wszystkie kaprysy przeciętnego Norwega zezwalają władze klubu. Również obsesja gry w Lidze Mistrzów przysłania oczy przedstawicielom Legii i powoduje, że w klubie nie ma ciśnienia na sukces w Lidze Europy. Również trzymanie obecnego trenera na stanowisku jest oznaką braku chęci podniesienia poziomu. Prezesi zobojętnieni na jakość drużyny, tylko czekają z założonymi rękoma na mistrzostwo ignorując przy tym teraźniejszość. Poprzedni sezon w Lidze Europy rozleniwił włodarzy, każdy przy Łazienkowskiej nazywa Legię europejskim klubem co jest nieprawdą.

Oba kluby w pierwszej kolejce Ligi Europy pokazały, że Ekstraklasa jest priorytetem. UEFA Europa League jest tylko dodatkiem, szansą przede wszystkim na zarobienie pieniędzy. Ale również zwycięstwa w fazie grupowej dają potężny zastrzyk finansowy, a oprócz tego pomagają w rozwoju sportowym. Dlatego nie rozumiem podejścia polskich klubów, zważywszy na to, że dla każdego klubu, piłkarza, trenera europejskie puchary to cel, ziemia obiecana w której każdy pragnie żyć. Mecze z przedstawicielami innych lig to ogromne doświadczenie, którego nigdzie indziej się nie zdobędzie. Widocznie Legia i Lech mają inne zdanie.

Polska piłka klubowa dopiero uczy się Europy, dlatego każdy mecz w fazie grupowej musi być świętem pod każdym względem. Stary Kontynent musi zacząć się Ekstraklasą interesować, nie wyśmiewać. Jednak pierwsza kolejka stworzyła obraz zarówno wstydu jak i pychy ze strony władz klubów z Poznania i Warszawy. To jest zła droga, Lech i Legia musi żyć rozgrywkami a swoją obecność zaznaczać w najlepszy możliwy sposób. Wierzę, że pozostałe spotkania zmażą haniebną plamę z czwartku i pozwolą kibicom cieszyć się z awansu do fazy pucharowej. Polskie kluby muszą wyrobić nawyk gry w fazie grupowej a nie tylko w eliminacjach.

5 komentarzy:

  1. Legia właśnie pokazuje, że liga najważniejsza prowadzi 4:1 w Chorzowie.Za godzinę Lech-ciekawe czy również zagra lepiej niż w czwartek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie to był czarny czwartek.Brak jakości, pusty stadion w Poznaniu powodują, że człowiek przestał czekać na kolejne mecze, wręcz przeciwnie boi się tego co może się wydarzyć.Ale ja jednak wierzę w awans Legii do fazy pucharowej.Dobry artykuł, bardzo obiektywny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od samego początku nie wierzyłem w awans i przynajmniej nie jestem rozczarowany całą sytuacją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liga Europy to słabe rozgrywki i nie dziwię się że nie chce im się grać.Najważniejsza jest Liga Mistrzów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie interesuje mnie Legia i Lech.Najważniejsza jest Wisła Kraków.Jazda Jazda Jazda Biała Gwiazda!!!!!

    OdpowiedzUsuń