WSTRZYMANE ROZSTRZYGNIĘCIE

Napisał Radek @ 5 września 2015

Optymizm, który panował przed meczem z Niemcami miał swoje podstawy. Zeszłoroczne zwycięstwo z Mistrzami Świata, pozycja lidera, najlepszy duet napastników w europejskich reprezentacjach, piłkarze światowej klasy oraz świetna atmosfera w reprezentacji - to wszystko dawało nadzieję na punkty we Frankfurcie.

Przystępując do meczu piłkarze zdawali sobie sprawę, że piątkowa zdobycz punktowa otworzy im drogę do Francji. Również porażka Szkotów w Gruzji dawała dodatkowego kopa do zakończenia eliminacji w poniedziałkowy wieczór. Takiego scenariusza nie przewidziała jedna osoba.

Wczorajsze spotkanie rozpoczęło się od mocnych gwizdów w trakcie wyczytywania przez spikera nazwiska Roberta Lewandowskiego. Później sędzia zagwizdał po raz pierwszy, równocześnie Niemcy a w zasadzie Adam Nawałka wsadził na karuzelę polskich piłkarzy.

Pierwsze 25 minut to dominacja podopiecznych Joachima Loewa, którzy w 12 minucie otworzyli wynik przeprowadzając akcję w stylu FC Barcelony, a zakończył ją strzałem do pustej bramki Thomas Muller. Po kolejnych siedmiu minutach Niemcy podwyższyli wynik (bramka: Mario Gotze) i już było wiadomo kto wygra spotkanie. Zabawa na trybunach oraz na boisku - tak przywitali naszą reprezentację zachodni sąsiedzi.

Niemcy prowadząc 2:0 i kontrolując wydarzenia na boisku, odpuścili i zwolnili tempo gry. Polacy pomimo chaosu organizacyjnego oraz fatalnego wyniku, jak to mają w zwyczaju od początku tych eliminacji walczyli o każdą piłkę i nie załamywali się. To tylko dzięki polskim piłkarzom emocje towarzyszyły do końca spotkania. Wiara we własne umiejętności i wykorzystanie najsilniejszej broni Biało-Czerwonych doprowadziły do wielkich emocji. W 37 minucie po fantastycznej kontrze kontaktową bramkę zdobył Robert Lewandowski.


Cudowną asystą kapitana Biało-Czerwonych obsłużył Kamil Grosicki. Polacy chcieli iść za ciosem, ale Niemcy ocknęli się i zaczęli powracać do gry z pierwszych minut spotkania. Jednak fatalny błąd naszych zachodnich sąsiadów spowodował, że już przed przerwą mogliśmy wyrównać, ale prezentu od niemieckich piłkarzy nie wykorzystał Robert Lewandowski.

Pierwsze minuty drugiej części gry kontrolowali Niemcy, stworzyli kilka groźnych sytuacji, Polska odpowiedziała jednym groźny strzałem Krzysztofa Mączyńskiego. Po chwili nastąpiła zmiana, która spowodowała wielki uśmiech na mojej twarzy. Nie chodzi o wejście Jakuba Błaszczykowskiego, ale powrót do ustawienia, który dał nam fotel lidera. Ustawienie, które funkcjonowało, a które z niezrozumiałych powodów zostało zmienione przez selekcjonera, zaczęło od samego początku funkcjonować.

Od tego momentu spotkanie się wyrównało, Niemcy nie mieli już takiej swobody w rozgrywaniu akcji. Do końca meczu byliśmy świadkami wyrównanego spotkania, z szybkim tempem gry oraz z sytuacjami stworzonymi przez oba zespoły. Niestety to Niemcy wykorzystali jedną z nich - w 82 minucie Mario Gotze ustalił wynik na 3:1.

Spoglądając na wczorajszy mecz z boku można stwierdzić, że polskim piłkarzom należą się wielkie brawa. Błąd przy doborze ustawienia, fatalny początek nie podłamał zawodników, którzy przez dwadzieścia minut drugiej połowy walczyli jak równy z równym z Mistrzami Świata na ich ziemi.


Przegrali, ale mogą wracać do kraju z podniesionymi głowami. Ponownie pokazali charakter i zjednoczenie w zespole, które spowodowało, że potrafili do końca spotkania zagwarantować swoim fanom niezapomniane emocje.

W końcu bardzo dobre zawody w reprezentacji rozegrał Robert Lewandowski. Połączył pozycję napastnika z opaską kapitana - strzelił gola, kierował drużyną oraz jeżeli była taka potrzeba to za każdym razem odbudowywał ustawienie w grze defensywnej, zajmując pozycję kolegi z drużyny który nie zdążył z powrotem. Pokuszę się o stwierdzenie, że to Lewy był we Frankfurcie selekcjonerem Biało-Czerwonych.

Również jego koledzy zasługują na pochwały, a w szczególności Maciej Rybus, który nie na swojej pozycji rozegrał bardzo dobre zawody z Mistrzami Świata. Oczywiście zdarzały się indywidualne błędy, ale gołym okiem widać, że tworzą zespół oraz rozumieją się w grze. Szczególnie było to widoczne po zmianie ustawienia w drugiej połowie przy okazji zejścia z boiska Krzysztofa Mączyńskiego, gdzie zespół wrócił do naturalnego ustawienia.

Przegranym tego spotkania już przed rozpoczęciem meczu okazał się Adam Nawałka, który z niewiadomych przyczyn zmienił dobrze funkcjonujące w eliminacjach ustawienie. Selekcjoner wsypał piach w tryby zaprogramowanej na zwycięstwa maszyny. Pozbawił piłkarzy punktów, które mogły zapewnić awans do Mistrzostw Europy. To pokazuje, że Nawałka cały czas uczy się bycia selekcjonerem. Każdy popełnia błędy, teraz musi wyciągnąć wnioski z tej lekcji.


Niestety przegrana pozbawiła Polaków pozycji lidera, ale dzięki Gruzinom kadra Nawałki znajduje się w komfortowej sytuacji i wciąż sprawa awansu pozostaje w rękach polskiej reprezentacji. W poniedziałek mecz z Gibraltarem, w którym selekcjoner może przetestować różne rozwiązania. O awansie zadecydują październikowe starcia z wyspiarzami.

Pomimo porażki z Mistrzami Świata kibice w Polsce mogą być dumni z piłkarzy. Tak walczącej i zjednoczonej reprezentacji nie widziałem bardzo dawno. To również zasługa Adama Nawałki, który wskazał drogę, którą podąża kadra. Wczoraj trochę zbłądził, ale dobrze że popełnił błąd teraz niż miał się przytrafić w półfinale Mistrzostw Europy we Francji. Wiem, poniosło mnie, ale po wczorajszym spotkaniu fani Polaków mogą być pewni, że to nie jest koniec progresu w grze Biało-Czerwonych. To dopiero początek.

3 komentarze:

  1. Nie ma co się przejmować porażką, najważniejsze, że graliśmy jak równy z równym z Niemcami.Na pewno awansujemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dumny jestem z tak grającej reprezentacji Polski!!! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Linetty to ma pecha, opuszcza zgrupowanie razem z Piszczkiem.

    OdpowiedzUsuń