DWA POZIOMY ZA EUROPĄ

Napisał Radek @ 2 października 2015

Mając na uwadze wyniki oraz atmosferę w obu klubach, ciężko można było być optymistą przed wczorajszymi meczami polskich klubów w europejskich pucharach. Również krytyka płynąca z prasy oraz  z ust kibiców sprawiały, że z przerażeniem fani piłki nożnej w Polsce zaczynali przygodę w roli głównej z Ligą Europy w czwartkowy wieczór. W sercu tliła się jednak nadzieja, że nie będziemy musieli się wstydzić za przedstawicieli Ekstraklasy.

Zarówno Maciej Skorża jak i Henning Berg zaskoczyli wyjściowymi jedenastkami. Lech wyszedł bez napastnika, a w składzie Legii zabrakło najskuteczniejszego piłkarza Nemanji Nikolicia, a Michał Pazdan został wystawiony na defensywnym pomocniku.

Zrozumieć można Macieja Skorżę, który szuka lekarstwa na beznadziejną grę i sytuację klubu z Poznania. Ale posunięcia Henninga Berga są niezrozumiałe - trener który walczy o posadę sadza na ławce najlepszego strzelca oraz Michała Pazdana wystawia nie na nominalnej pozycji. Również pozostawienie na ławce Ondreja Dudy było dziwne.

Żadnemu eksperyment się nie powiódł. Pomysły wprowadzone w życie od początku do końca spotkania okazały się niewypałami. Zarówno Legia jak i Lech nie zdołali zmazać plamy po pierwszej kolejce.

Mniej zastrzeżeń możemy mieć do Kolejorza, który już dwukrotnie w tym sezonie przegrał z FC Basel. Po wczorajszym spotkaniu musieliśmy kolejny raz przełknąć gorzką pigułkę. Pomimo słabej gry, mistrz Polski utrzymywał korzystny wynik do momentu czerwonej kartki dla Karola Linettego. Od 49. minuty drużyna z Poznania rozsypała się i nie potrafiła dowieźć remisu do ostatniego gwidka.


Nie chcę się znęcać nad Lechem, ponieważ od początku sezonu jest w beznadziejnej formie i ciężko było spodziewać się, że z wyżej notowanym przeciwnikiem przełamie swoją niemoc. Ale obok postawy Karola Linettego nie można przejść obojętnie. Przez wielu określany nadzieją polskiej piłki, piłkarz który ma być przyszłością reprezentacji po raz kolejny nie udźwignął ciężaru meczu o wysoką stawkę. Nie chodzi tylko o czerwoną kartkę, ale o poziom jaki reprezentuje wychowanek Lecha.

We wczorajszym meczu nie było momentu w którym mógł pomóc swojej drużynie. Jego gra była statyczna, nie wyróżniał się w żadnym piłkarskim aspekcie. Każdy z piłkarzy Lecha wyglądał słabo, ale od Linettego oczekujemy czegoś więcej. Piłkarz o jego talencie musi brać ciężar gry na własne barki, być liderem zespołu. Niestety ponownie głowa nie wytrzymała, czerwona kartka jest tego dowodem. Z niecierpliwością czekamy na spotkanie w którym to Karol będzie liderem, pomoże drużynie a ona będzie mogła mu zaufać. Wczoraj kolejny raz tego nie widzieliśmy. Mało tego, zostawił drużynę na pożarcie osłabiając ją. Nie winię go za porażkę, ale twierdzę, że miał największy udział przy stracie punktów.

W warszawskiej Legii osobą, która w dużej mierze przyczyniła się do porażki jest Henning Berg. Norweg od dłuższego czasu nie potrafi pomóc zespołowi, drużyna od ponad roku pozostaje na tym samym poziomie, a pokuszę się o stwierdzenie, że zalicza regres w grze.

Nie inaczej było wczoraj, Legia nie prezentując żadnego stylu oddała bez wysiłku mecz z Napoli. Już na samym początku spotkania Berg zaskoczył wszystkich wyjściową jedenastką. Rozumiem, że był to jego ostatnie bądź przedostatnie spotkanie w roli trenera Legii, ale osłabiając zespół w takim meczu to nieeleganckie pożegnanie z Warszawą.


Pozostawienie na ławce najlepszego strzelca pokazuje, że na tym meczu nie zależało trenerowi. Swoimi decyzjami obraził również kibiców, którzy wypełnili stadion po brzegi i dla których  pojedynek z tak renomowaną drużyną był świętem piłkarskim.

Pojedynek z włoską drużyną był pokazem bezsilności warszawskiej ekipy. Od początku do końca pełną kontrolę nad meczem miała ekipa z Neapolu. Nawet doping fanów nie pomógł w podjęciu walki. Spotkanie przy Łazienkowskiej przeszło bez historii, każdy będzie chciał jak najszybciej o tym zapomnieć. 

Przygnębiająca jest postawa Legii w Lidze Europy, pokazuje, że klub z Warszawy pod każdym względem nie jest przygotowany na europejskie puchary. Potwierdza to również zachowanie kibiców, którzy kolejny raz dają Europejskiej Federacji Piłki Nożnej pretekst do zamknięcia stadionu na kolejne spotkania.

Początek tegorocznej fazy grupowej Ligi Europy to najgorszy z możliwych scenariuszy. Zero bramek strzelonych w czterech meczach nie pozostawia złudzeń, o awans zarówno w przypadku Legii jak i Lecha będzie niezmiernie ciężko. Niestety zawirowania wokół obu klubów, w jednym zmiana trenera oraz brak stylu gry, w drugim beznadziejna gra i pozycja w tabeli, na dalszy plan spychają rozgrywki w Europie. A szkoda, przecież europejskie puchary to nagroda za dobre wyniki oraz możliwość zarobienia łatwych pieniędzy i wypromowania się. Dlatego nie można odpuszczać takiej okazji i trzeba walczyć do końca bez względu na niesprzyjające okoliczności.

3 komentarze:

  1. Kolejny raz skompromitował się mistrz i wicemistrz Polski.Szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bedzie do końca fazy grupy nie ukrywajmy Polskie kluby są mocno przeciętne :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak źle polskie kluby rozpoczęły przygodę w Lidze Europy.Wierzę jednak, że chociaż jeden zagra na wiosnę w fazie pucharowej.

    OdpowiedzUsuń