MIESZANE ODCZUCIA

Napisał Radek @ 5 maja 2016

Wiwat maj drugi maj-to od trzech lat najpopularniejsza w okresie wiosennym przyśpiewka fanów futbolu w Polsce. Właśnie w ten dzień odbywa się finał Pucharu Polski, który po objęciu przez Zbigniewa Bońka fotela Prezesa Polskiego Związki Piłki Nożnej stał się wydarzeniem na skalę światową. Zibi wraz z zarządem PZPNu nadał tym rozgrywkom odpowiedniej rangi.

źródło: pzpn.pl

Połączenie finałów turnieju młodzieżowego "Z podwórka na stadion" Tymbarka z meczem o Puchar Polski to majstersztyk PRowy. Młody adeptom piłki nożnej pokazał, że niemożliwe nie istnieje i oni również mogą zdobywać bramki na najważniejszym stadionie piłkarskim w Polsce. Razem z całym PZPNem pokazał młodym osobom drogę na szczyt piłkarskiego raju.

Po emocjach związanych z młodzieżową piłką, przyszedł czas na punkt kulminacyjny całego dnia. O zwycięstwo w Pucharze Polski tak jak rok temu rywalizację stoczyły ekipy z Poznania i Warszawy. I tak jak dwanaście miesięcy wcześniej wszyscy spodziewali się wspaniałego widowiska piłkarskiego. Różnicą jaka od razu rzucała się w oczy to nowe twarze w sztabach szkoleniowych obu ekip. Z jednej strony Stanisław Czerczesow i jego ekipa, z drugiej Jan Urban ze swoimi ludźmi.

Niestety zmiany trenerów nie spowodowały, że tegoroczny finał był lepszym widowiskiem sportowym niż poprzedni. Tak jak przed rokiem kibice byli świadkami kopaniny, w której tylko pierwsze dziesięć minut spotkania przypominało piłkę nożną.

źródło: dziennikzachodni.pl



Takiego poziomu sportowego mogliśmy się spodziewać, patrząc jak wyglądały ostatnie pojedynki pomiędzy obiema ekipami. Również jakość piłkarska w ostatnich latach zarówno Lecha jak i Legii dawały jasno do zrozumienia, że wielkiego widowiska na Stadionie Narodowym nie zobaczymy. Oczywiście, nadzieja umiera ostatnia i kibice wierzyli, że tym razem będzie inaczej.

Mieli w tym pomóc reprezentanci Polski, którzy za ponad miesiąc będą reprezentować ojczyznę na Mistrzostwach Europy we Francji. Niestety występ jednego z członków ekipy Adama Nawałki był największym sportowym zawodem. Chodzi o Karola Linettego, który w tym spotkaniu nie tylko nie pomógł swojej drużynie, ale jeszcze jej zaszkodził, asystując przy jedynej bramce meczu, której autorem był Aleksandar Prijovic.

źródło: sportowefakty.wp.pl

Niestety największym zawodem święta piłkarskiego w Warszawie było zachowanie kibiców oraz organizacja całego wydarzenia. Zarówno kibice jednej jak i drugiej drużyny odpalili race czym spowodowali opóźnienie rozpoczęcia spotkania oraz zagrożenie życia zarówno dla piłkarzy jak i dla innych osób uczestniczących w spotkaniu. Niestety na takie zachowanie przyzwolenie dał zarząd PZPNu ze Zbigniewem Bońkiem na czele, któremu race nie przeszkadzają.

źródło: kontakt24.tvn24.pl

Po całym zdarzeniu PZPN chce ukarać klub piłkarski Lecha Poznań i prawdziwych kibiców, ale o karach dla pseudokibiców już nie wspomina. Wręcz przeciwnie Prezes Zbigniew Boniek zapowiedział, że za rok również pozwoli na race podczas finału Pucharu Polski. Ciężko znaleźć w tym wszystkim logikę, ale ok....jego podwórko jego zasady.

Szkoda, że zapomniał o prawdziwych kibicach dla których liczy się tylko sport, a którzy nie mogli obejrzeć finału z wysokości trybun, ponieważ jak informował PZPN wszystkie dostępne bilety zostały wyprzedane a czego nie potwierdza duża ilość pustych krzesełek na trybunach (nie chodzi o strefy buforowe). Ale PZPN nie jest odpowiedzialny, organizacja była perfekcyjna...a za jakiś czas usłyszymy, że ceny biletów na finał Pucharu Polski zostały podniesione...