Eksperci piłki nożnej wychwalają władze Legii za działania, które podejmują od czasu nabycia udziałów . W gazetach, w telewizji można przeczytać i usłyszeć jaką wspaniałą pracę wykonują przy Łazienkowskiej. Można usłyszeć, że Legia to wizytówka polskiej ekstraklasy, klub który powinien być wzorem dla innych. Jednak jak zajrzymy głębiej i na chłodno podejdziemy to działań stołecznego klubu, to tak kolorowo już nie jest. Od samego początku rządów prezesa Bogusława Leśnodorskiego są trudności z kibicami, jeden z właścicieli na początku swojej przygody zapewniał, że problemy z kibicami znikną i będziemy świadkami tylko wspaniałego dopingu. To tylko piar, gdyż problemy są i to coraz większe, dowodem jest rewanżowy mecz z Ajaxem Amsterdam. W normalnym klubie to się nie zdarza. Wpadka jakiej świadkami byliśmy we wakacje to wydarzenie z kategorii bez komentarza - nie muszę przypominać o co chodzi, wszyscy wiedzą, a jeśli ktoś nie wie to na jego korzyść. Najgorsze jednak z tego wszystkiego jest poziom sportowy warszawskiej drużyny. Niby szeroka kadra, a nie potwierdzają tego mecze w polskiej lidze grane w rezerwowym składzie. Aktualny Mistrz Polski przeplata dobre mecze z fatalnymi występami. Ostatni mecz w Lidze Europy to warszawska rzeczywistość. Brak dwóch podstawowych ofensywnych zawodników powoduje paraliż w poczynaniach Legii. Mistrzowie Polski zostali brutalnie wychłostani przez Ajax Amsterdam. Przegrali 0:3, a największą sensacją jest to, że ten wynik zaszokował ekspertów. Wróciły najbardziej upiorne koszmary. Oto nasi piłkarze wychodzą na mecz pod każdym względem szlagierowy, mecz, którego wyczekiwali tygodniami i który miał im dać sławę - od 24 lat polski klub nie wyeliminował zagranicznego rywala po przerwie zimowej - a kiedy już wychodzą, to w kwadrans zaprzepaszczają wszystko. Banalny błąd Dossy Juniora w środku pola i strata gola. Opuszczone głowy i natychmiastowa strata następnego gola. Mecz się skończył, zanim się na dobre zaczął. Kompletne nieprzygotowanie mentalne jedynej eksportowej drużyny w tzw. ekstraklasie. Można by się nad nią znęcać długimi akapitami, bo zawiodła totalnie. Ale nie ma sensu, gdyż zawodzi cały klub z Warszawy, od prezesów po piłkarzy. Brak porozumienia w sprawie ośrodka treningowego w Sulejówku to kolejna porażka przedstawicieli Legii. Sztab szkoleniowy i piłkarze podążają tą samą drogą, niby dobrą, ale życie pokazuje że nie do końca. Opakowanie wygląda imponująco, pozwala mieć nadzieję na lepsze jutro - środek już wygląda nie świeżo, daje do myślenia. Obraz ostatniego meczu Legii w Lidze Europy to obraz klubu z Łazienkowskiej - piękny stadion, ale w decydującym momencie pusty, bez kibiców, bez odpowiedniego zarządzania i aspekt sportowy, według ekspertów dobrze prowadzona szkółka piłkarska, ale bez dwóch obcokrajowców drużyna nie istnieje, wychowankowie nie wnoszą odpowiedniej jakości. Słowa właścicieli o zbliżaniu się Legii do piłkarskiej Europy to na razie jakieś żarty. Chłopaki muszą się obudzić, gdyż może się okazać, że mistrzostwo przejdzie im obok nosa. Jest na to duża szansa, gdyż inne kluby ekstraklasy rosną w siłę i są coraz lepiej zarządzane.
WSTRZYMUJEMY ODDECH
Napisał Radek @ 11 lutego 2015
Sezon piłkarski w trakcie, ale kibice w Europie i na innych
kontynentach zacierają ręce, gdyż jesteśmy kilka dni od fazy
pucharowej Ligi Mistrzów. W Polsce kibice cieszą się nie tylko z
powodu powrotu najlepszej ligi w Europie, ale również z inauguracji rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy. Jak co roku
zapowiadają się pasjonujące miesiące. W Lidze Mistrzów będziemy
mieli do czynienia z bardzo ciekawymi pojedynkami. FC
Barcelona-Manchester City i Paris Saint Germain-Chelsea Londyn to
dwa największe szlagiery 1/8 finału. Do tego możemy dodać pojedynek
włosko-niemiecki czyli Borussia Dortmund-Juventus Turyn. Oczywiście
wszystkie pary są ciekawe, ale wymienione wyżej przyciągną
największą ilość kibiców przed telewizory. W weekend poprzedzający
inaugurację fazy pucharowej Ligi Mistrzów sezonu 2014/15 rozpoczyna
się runda wiosenna polskiej Ekstraklasy. Patrząc na ruchy
transferowe klubów, możemy pokusić się o stwierdzenie, że Mistrz
Polski sam siebie wskazał, a kibicom pozostanie pasjonować się
walką o pierwszą ósemkę, o utrzymanie i przede wszystkim o miejsca
na podium gwarantujące występy w europejskich pucharach w przyszłym
sezonie. Jednak moim skromnym zdaniem dopiero czwartkowa potyczka w
Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław da odpowiedź, czy Legię jest
ktoś wstanie zatrzymać w drodze po mistrzostwo. Jestem przekonany,
że walka o tytuł będzie trwała do końca sezonu. Kibice w Polsce
mogą już zacierać ręce, gdyż emocji będzie dużo, już sama
reklamówka zapowiadająca rundę wiosenną emitowana przez stację,
która pokazuje mecze, musi zainteresować osoby i przyciągnie
kibiców, którzy poświęcą wolny czas na oglądanie T-Mobile
Ekstraklasy zamiast oglądać w tym czasie rozgrywki innych lig.
Atrakcyjności lidze dodadzą występy polskiego jedynaka Legii
Warszawa w fazie pucharowej Ligi Europy. Coraz wyższy poziom
polskiej Ekstraklasy daje nadzieję, że co roku regularnie
występować będzie co najmniej jeden przedstawiciel polskiej ligi
wiosną w europejskich pucharach. Taką opinię potwierdzają ruchy
transferowe klubów, które nie sprowadzają już zagranicznych
przeciętniaków. Problemem jest frekwencja na trybunach, ale to też
można naprawić. W piątek ruszamy, będzie się działo.
EUROPEJSKIE OKNO
Napisał Radek @ 7 lutego 2015
Święta, święta i po świętach - takich słów często używają ludzie w
Polsce w styczniu każdego roku. Inaczej ma się sprawa w świecie
futbolu, ponieważ styczeń to okres zimowego bazaru, w którym można
dokonywać transferów. W najsilniejszych ligach Europy okres ten
trwa tylko miesiąc, więc nadgodziny musieli brać dyrektorzy sportowi klubów
piłkarskich w Anglii, Hiszpanii, Niemczech, we Francji i we Włoszech.
Najlepszą robotę wykonali przedstawiciele Chelsea Londyn, którzy za
duże pieniądze sprzedali Andre Schürrle do VfL Wolfsburg i
sprowadzili za około 33 miliony euro Kolumbijczyka Juana Cuadrado z
AC Fiorentiny. Sprzedaż Niemca miała na celu uniknięcie kary za
złamanie finansowego FAIR PLAY. Ciekawy chodź mało pożyteczny
transfer przeprowadził Manchester City, który za ponad 30 milionów
euro kupił napastnika Swansea Wilfrieda Bony. Aktywność na rynku
transferowym wykazała włoska AS Roma, która kupiła z CSKA Moskwa
Seydou Doumbię za ponad 14 milionów euro i wypożyczyła za dwa i pół
miliona euro reprezentanta Kolumbii Victora Ibarbo. Kwota za jaką
Valencia CF kupiła z Benfiki Lizbona wicemistrza świata Enzo Pereza
(25 milionów euro) pokazuje, że hiszpański klub ma zamiar wrócić
na najwyższy poziom i w kolejnych latach walczyć o najważniejsze
trofea w Hiszpanii i w Europie. Rok urodzenia nowych nabytków
Realu Madryt pokazuje, że transfery jakie przeprowadził aktualny
tryumfator Ligi Mistrzów to transakcje przyszłościowe. Wierzyć
słowom ekspertów piłkarskich to Królewscy zrobili złoty interes
sprowadzając 16-letniego Norwega Martina Ødegaarda za około 3 miliony euro.
Lucas Silva to drugi transfer LosBlancos w tym okienku transferowym.
21-letni Brazylijczyk kosztował 13 milionów euro. Mistrz świata
polskiego pochodzenia Lukas Podolski został wypożyczony za 600
tysięcy euro z Arsenalu do Interu Mediolan. Jego nowym kolegą
został Szwajcar Xherdan Shaqiri, który został wypożyczony z Bayernu
Monachium. Natomiast Arsenal Londyn sprowadził za 15 milionów euro środkowego obrońcę z hiszpańskiego Villarreal Brazylijczyka Gabriela Paulistę. Ciekawy transfer przeprowadziła Borussia Dortmund, która
sprowadziła za 12 milionów euro Słoweńca Kevina Kampla. Wyjaśniła się sytuacja byłego bramkarza i wychowanka FC Barcelony Victora Valdesa, który zasilił szeregi Manchesteru United. W tym
okienku mieliśmy również do czynienia z wielki powrotem. Fernando
Torres po europejskich wojażach wrócił do ukochanego klubu Atletico
Madryt. Patrząc na transfery jakie zostały dokonane, możemy pokusić
się o stwierdzenie, że szału nie ma, gdyż żaden z tych transferów
od samego początku nie będzie wzmocnieniem a co najwyżej
uzupełnieniem kadry. Zajrzyjmy na polskie podwórko, na którym
dużych ruchów nie było, ale parę ciekawych transakcji się odbyło.
Przypominam że okienko w Polsce otworzyło się pierwszego lutego i
potrwa do drugiego marca do godziny 23:59. Dlatego też może się
okazać, że największe transfery dojdą do skutku dopiero pod koniec
lutego. Jednakże poprzednie lata pokazują, że w Polsce
najważniejsze transfery w zimowym oknie transferowym dopinane są na
początku tego okresu. Bez wątpienia hitem transferowym w
T-Mobile Ekstraklasie jest przejście reprezentanta Polski
Sebastiana Mili ze Śląska Wrocław do Lechii Gdańsk. Klub z Pomorza
za swojego nowego kapitana zapłacił około 1,3 miliona złotych.
Przejście z Zawiszy Bydgoszcz do Legii Warszawa za 800 tysięcy euro
Michała Masłowskiego to drugi interesujący transfer. Ciekawy jest
również powrót do polskiej ligi reprezentanta Jakuba Wawrzyniaka,
który zasilił szeregi Lechii Gdańsk. Na szczególną uwagę zasługuje
transfer Arkadiusza Malarza, który zasilił szeregi klubu z
Łazienkowskiej. Były bramkarz PGE GKS-u Bełchatów zapowiada walkę o
bluzę numer jeden i dlatego ten transfer jest tak ciekawy.
Zaskoczeniem jest powrót do Wisły Kraków bramkarza Michała
Miśkiewicza, który pół roku temu odszedł z Wisły gdyż nie mógł się
dogadać w sprawie wysokości kontraktu. Zapewne jeszcze kilka
transferów na polskim podwórku dojdzie do skutku, ale nie mamy co
liczyć na transferowe bomby. Miejmy nadzieję, że dyrektorzy
sportowi wykonają dobrze swoją pracę i nie sprowadzą kolejnego
"szrotu" na polskie boiska, jak to miało miejsce w
ostatnich latach, tylko sprowadzą piłkarzy którzy podniosą poziom
polskiej Ekstraklasy. Na koniec smutna informacji dla kibiców
polskiej reprezentacji, podstawowy obrońca Łukasz Szukała połakomił
się na petrodolary i przeniósł się do Arabii Saudyjskiej do klubu
Al-Ittihad, gdzie poziom sportowy nie ma nic wspólnego z prawdziwą
piłką nożną. Możemy mu tylko życzyć powodzenia. Jak co roku
największą aktywność i najwyższe transfery w zimowym oknie
transferowym wykazały i przeprowadziły angielskie kluby, ale czy przełoży się
to na sukcesy na arenie międzynarodowej to czas pokaże. Historia mówi że nie.