Kiedy w 2004 roku, w długim ciemnym płaszczu, przebiegał wzdłuż linii bocznej na jednym z najsłynniejszych stadionów w Europie czyli Old Trafford, nikt nie mógł sobie zdawać sprawy, że na naszych oczach rodzi się postać jedyna w swoim rodzaju. Człowiek, który swoją osobowością, charakterem stał się w świecie futbolu osobą wyrazistą, postacią powodującą skrajne opinie, koło której nie można przejść obojętnie. Zachowania na konferencjach, kontrowersyjne wypowiedzi i styl bycia, które w większości nie mają nic wspólnego z dobrym wychowaniem i przede wszystkim z futbolem, z upływem czasu przestały wywoływać emocje i temat dyskusji o Portugalczyku. Jose Mourinho, bo o nim mowa, od pewnego czasu zaczął być przede wszystkim postrzegany przez pryzmat stylu gry swoich drużyn, a w zasadzie za jego brak. Pochwał pod jego imieniem, od momentu zdobycia Pucharu UEFA i wyeliminowania w 1/8 finału Ligi Mistrzów Manchesteru United, nie było końca. Sympatycy zachwycali się jego wypowiedziami, zachowaniem, energią i pasją jaką wkładał w wykonywanie swojego zawodu. Jednakże wierni kibice wychwalający na każdym kroku swojego "The Special One"(Mourinho sam tak się nazwał) pod niebiosa, zaczęli zwracać większą uwagę na postawę jego zespołów. Jego "inteligencja" ukazująca się w wypowiedziach, zaczęła się nudzić nawet najwierniejszym kibicom Mourinho. Zachowania takie jak włożony palec do oka świętej pamięci Tito Vilanovy, wywołują pogardę u wszystkich kibiców i ekspertów piłkarskich na całym świecie. Z biegiem czasu zaczęto podważać warsztat pracy jakim dysponuje Portugalczyk. Bardzo przejrzyście wyglądały przygotowania kolejnych drużyn i droga wyznaczona od początku do końca czyli najważniejszej rzeczy według Mourinho, zdobycia pucharów. Od samego początku objęcia danego klubu, wiadomo było, że szczyt przygotowania fizycznego przypada na drugi rok i w każdym klubie powtarzał, że "pierwszy rok pracy w nowym klubie to przygotowanie do drugiego decydującego i najważniejszego sezonu". Doświadczenie pokazuje, że przestało to przynosić owoce w postaci ważnych trofeów.Również transfery jakie przeprowadza wywołują dużo kontrowersji. Jednak największym argumentem mówiącym o przeciętnej jakości wykonywanej pracy przez Jose Mourinho jest brak korzystania z wychowanków klubu. Wszystkie sukcesy jakie zdobył w swojej karierze menedżerskiej były dziełem przypadku, chamskiej i agresywnej postawy piłkarzy na boisku wprowadzonej przez Portugalczyka i zastosowaniu bardzo defensywnej taktyki. Właśnie poprzez przywiązanie się do antyfutbolu i braku chęci do zmiany takiego stylu gry, odpowiednim pseudonimem dla "tłumacza"(tak nazywają go kibice FC Barcelony) jest "Morderca futbolu". Takiej osoby w świecie futbolu jeszcze nie było i pewnie nie będzie, jest niereformowalny i niewychowany, swoją postawą i przywiązaniem do wizji prowadzenia zespołu wymusza u kibica piłkarskiego tylko negatywne odczucia. Ludzie futbolu bądźcie czujni, morderca futbolu jest na wolności.
Mourinho to najlepszy trener na świecie!!!
OdpowiedzUsuń