Wracając do EURO 2012 które było rozgrywane w Polsce i na Ukrainie, kibice reprezentacji Polski nie wspominają tej imprezy miło, chcieliby jak najszybciej zapomnieć, ale kompromitacja jakiej byliśmy świadkami nigdy nas nie opuści. Jedyną rzeczą, która może wymazać koszmary z 2012 roku to sukces na EURO 2016 rozgrywanego we Francji.
Eliminacje do francuskiej imprezy przebiegają poprawnie, terminarz meczów jakie nam zostały do końca eliminacji również napawa optymizmem. Na Narodowym podejmiemy Gruzję, Gibraltar i w ostatnim meczu Irlandię, w roli gości zagramy z Niemcami i ze Szkocją.
Właśnie mecz z Gruzją, który zostanie rozegrany w najbliższą sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie to bardzo ważne spotkanie. Olbrzymie znaczenie będzie miało zwycięstwo z Gruzją, ponieważ zdobycie kompletu punktów pozwoli nam przystąpić do jesiennych spotkań jako lider, a pamiętajmy, że pierwszym meczem na jesień będzie spotkanie z aktualnymi Mistrzami Świata. Jednocześnie w weekend spotkają się bezpośredni przeciwnicy polskiej reprezentacji do francuskiego Euro. Irlandia podejmie Szkocję, ktoś musi stracić punkty, mogą również obydwie stracić punkty, co przy zwycięstwie biało-czerwonych stawia nas w komfortowej sytuacji. Dlatego najbliższy mecz jest wyjątkowy. Jakakolwiek strata punktów może nam skomplikować sytuację, która w konsekwencji przerodzi się w brak awansu na EURO.
Jednak żaden kibic, ekspert, dziennikarz piłkarski nie wyobrażają sobie innego rezultatu niż zwycięstwa podopiecznych Adama Nawałki w sobotnie późne popołudnie.
Każdy zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwy mecz. Nie od dziś wiadomo, że polska reprezentacja nie potrafi grać w ataku pozycyjnym. A mecz z Gruzją będzie wymagał takiego podejścia do meczu, gdyż Gruzini będą się bronić i starać wyprowadzać kontrataki. Podpisuję się pod słowami Roberta Lewandowskiego, który powiedział, że najlepszym scenariuszem dla Polaków byłaby sytuacja w której Gruzja zagra ofensywnie a my będziemy mogli zagrać to co potrafimy najlepiej-kontrataki. Smutne to, ale prawdziwe. Również bardzo mało prawdopodobne. To podopieczni Adama Nawałki będą musieli cierpliwie konstruować atak pozycyjny, tkać akcję za akcją, żeby zgarnąć pełną pulę. Przeciwnik przeciętny, na papierze nie mogący się równać z polską reprezentacją, kadra która już w pierwszym meczu eliminacyjnym z Polską w Tbilisi, który przegrała 4:0, pokazała że nie jest w stanie nam przeszkodzić.
Jedyną przeszkodą polskiej kadry w czerwcowym meczu jest reprezentacja Polski, przede wszystkim nasza nieudolna gra atakiem pozycyjnym, w zasadzie brak pojęcia o konstruowaniu akcji 30-40 metrów od bramki przeciwnika. Szansą są piłkarze potrafiący wygrywać pojedynki jeden na jeden.
W odpowiednim momencie wrócił do kadry. Po dziewiętnastu miesiącach przerwy, do kadry wrócił nasz boiskowy kapitan, Jakub Błaszczykowski, który nigdy nie zawiódł w koszulce z orzełkiem na piersi, człowiek który może być zbawieniem w meczu z Gruzinami. Jeśli oczywiście zagra od pierwszych minut w tym arcyważnym spotkaniu. Oczywiście opaski nie odzyska, gdyż Nawałka swojemu pupilkowi jej nie odbierze. Nie ważne kto nosi kawałek materiału na przedramieniu, ważne kto zdobywa bramki, asystuje-ten jest prawdziwym przywódcą. Błaszczykowski przez dłuższy czas był najważniejszym piłkarzem reprezentacji. Obecnie jest którymś w kolejności. Patrząc na umiejętności, jest wartością dodaną reprezentacji Adama Nawałki. Był kapitanem, teraz jest rezerwowym, ale może zostać dżokerem.
Ale nie tylko on może okazać się decydujący w sobotę. Adam Nawałka ma to szczęście, że kilku piłkarzy gra w najsilniejszych ligach w Europie i są wiodącymi postaciami w swoich klubach. Jednak brakuje drużyny, która sama w sobie będzie straszyć przeciwnika, teraz niepokój wywołują pojedyncze nazwiska. W meczu z Gruzją niezbędna będzie gra zespołowa, dlatego sen z powiek kibicom spędza sobotni mecz.
Bez Kamila Glika, ale z Jakubem Błaszczykowskim polska reprezentacja przystąpi do meczu z Gruzją. Wraca na Narodowy Grzegorz Krychowiak, który w sobotę musi powtórzyć wyczyn z finału Ligi Europy. Robert Lewandowski, Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek-patrząc na ligi w jakich występują i kluby jakie reprezentują wymienieni dżentelmeni, w sobotę możemy się spodziewać przyjemnego spotkania i życzę wszystkim żeby takie było. Wystarczy żeby piłkarze odrzucili wszystkie niepokojące myśli o niedociągnięciach w grze reprezentacji i skupili się na pozytywach jakie przyniosły zwycięstwa w poprzednich meczach eliminacyjnych. Atmosfera w kadrze pozwala wierzyć, że słabości zostaną z czasem poprawione i przekształcą się w atut. Kibice mogą spać spokojnie, trzynastka okaże się szczęśliwą liczbą, sobota będzie szczęśliwym dniem dla polskiej piłki.
Wygramy dzisiaj 3:0.Lewy,Milik,Błaszczykowski.
OdpowiedzUsuń