Kiedy otworzyłem oczy niedzielnego poranka, pierwsza myśl jaka mi się nasunęła był wieczorny mecz z Irlandią. Od razu pojawił się na mojej twarzy uśmiech spowodowany radością z awansu polskiej reprezentacji na przyszłoroczne Euro. Byłem świadomy, że do pełni szczęścia potrzebny jest korzystny wynik. Jednak coś mi mówiło, że awans zostanie wywalczony w pięknym stylu.
Minęły godziny, minuty a wraz z nimi dochodziły informacje odnośnie jedenastki jaka ma wybiegnąć na murawę stadionu Narodowego. Od podanej informacji nie mogłem uwierzyć w skład, wydawało mi się, że ktoś żartuje sobie z kibiców. W tym samym momencie zmniejszył się uśmiech na twarzy, a w głowie zaczęły się pojawiać najgorsze scenariusze. Moje obawy potwierdzały wydarzenia z przeszłości, w której nigdy defensywny skład nie pomógł polskiej reprezentacji w odniesieniu wyznaczonego celu.
Im bliżej spotkania, tym jedenastka schodziła na drugi plan, a najważniejsze było, że poprzednie mecze oraz jakość poszczególnych piłkarzy powodowała spokój wewnętrzny. Oczywiście emocje związane z meczem były, ale dzięki poprzednim spotkaniom były pozytywne.
Atmosfera na PGE Narodowym w Warszawie była fantastyczna, pomimo niskiej temperatury kibice od pierwszych minut wspierali Biało-Czerwonych. Od samego początku spotkania byliśmy świadkami dużych emocji. Już w 13. minucie po świetnym rozegraniu rzutu rożnego przez Kamila Grosickiego, Grzegorz Krychowiak strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza reprezentacji Irlandii.
Radość z prowadzenia trwała jednak krótko, już w 16. minucie Irlandczycy
doprowadzili do wyrównania. Bramkę zdobył Jonathan Walters, który
wykorzystał rzut karny. Sędzia był zmuszony wskazać na jedenasty metr,
gdyż za wysoko nogę podniósł Michał Pazdan i kopnął w twarz Shane'a
Longa.
Moje obawy o zbyt defensywny skład zostały od samego początku spotkania rozwiane, ponieważ podopieczni Adama Nawałki grali jak w poprzednich spotkaniach. Wspólną cechą wszystkich spotkań eliminacyjnych było odpowiednio dobrane proporcje pomiędzy grą defensywną i ofensywną. We wczorajszym spotkaniu mogliśmy również to zauważyć.
Jeszcze w pierwszej połowie Polacy wyszli na prowadzenie. W 42. minucie po świetnej akcji w wykonaniu Biało-Czerwonych, kapitalnym uderzeniem głową z około dwunastego metra popisał się Robert Lewandowski. Fantastyczną asystę zaliczył Krzysztof Mączyński, a nie mniejszy udział przy golu miał Karol Linetty.
Druga połowa to popis odpowiedzialnej gry Biało-Czerwonych, którzy tylko raz dopuścili do groźnej sytuacji. Oczywiście emocje związane z wynikiem były do samego końca, ale wydarzenia boiskowe były kontrolowane przez podopiecznych Adama Nawałki.
Po ostatnim gwizdku zapanowała euforia wśród piłkarzy oraz całego sztabu szkoleniowego. Stadion Narodowy eksplodował. W końcu osiągnęli wyznaczony cel, awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy stał się faktem. Zabawy na murawie jak i na trybunach nie było końca.
Na pochwały zasługuje selekcjoner Adam Nawałka, który pomimo wystawienia defensywnego składu, czym wprowadził niepokój wśród kibiców, wcale nie chciał murować bramki, wręcz przeciwnie spowodował wspólnie z piłkarzami, że kibice reprezentacji po raz kolejny w tych eliminacjach po wyjściu ze stadionu byli zachwyceni zarówno emocjami jak i grą Biało-Czerwonych.
Super! Jedziemy do Francji! Awans w pełni zasłużony i do tego w stylu w jakim reprezentacja Polski nie prezentowała przez ostatnich ładnych parę lat. Oczywiście są mankamenty w grze oraz w innych aspektach, ale na poprawę przyjdzie czas, teraz pozwólmy się cieszyć piłkarzom i reszcie osób odpowiedzialnych za ten sukces.
Emocje już opadły, piłkarze rozjechali się do swoich klubów, a sztab szkoleniowy oraz PZPN zabrał się za ciężką pracę jaką są przygotowania do przyszłorocznego Euro we Francji. Kibice jeszcze żyją wczorajszymi emocjami i awansem, ale jednocześnie zastanawiają się nad przebiegiem wielkiej imprezy - czy ponownie zagramy mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Ja jestem przekonany, że będzie inaczej, piłkarze już pokazali, że przed nikim nie pękają, a Mistrzostwa Europy będą idealnym momentem na zaprezentowanie wszystkiego co mają najlepsze. A umiejętności, które pokazują pozwalają myśleć o minimum pierwszej ósemce.Do zobaczenia w Paryżu!
Jedziemy do Francjiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!! Zajebiście!!!!!!!!!!!!!!!!!Dzięki chłopaki!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz zaczyna się najcięższy moment dla sztabu szkoleniowego.Po pierwsze liderzy kadry muszą utrzymać obecną formę, trzeba znaleźć 23 piłkarzy regularnie grających, oraz pozbyć się niektórych którzy nie graja w klubach a robi dobrą atmosferę w kadrze.Mnóstwo decyzji przed Nawałką i spółką.Ale najważniejsze że jedziemy na Euro!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, najtrudniejszy okres właśnie się rozpoczął.
Usuń