Zwycięstwo w ostatniej kolejce, rozegranej przed przerwą
reprezentacyjną, nie przegoni czarnych chmur, które zawisły nad jednym z
najlepszych klubów na świecie. Dwie porażka z rzędu przydarzyły się pierwszy
raz od pięciu lat, choć poprzednim razem, w 2009 roku, drużyna Pepa Guardioli
miała już mistrzostwo w kieszeni. Dziś 22-krotny mistrz Hiszpanii ma najsłabszą
drużynę od 2008 roku. Poprzednim razem Celta Vigo wygrała na wyjeździe z
Barceloną krótko przed atakiem Japończyków na Pearl Harbor. Cztery poprzeczki
nie mogą zaciemnić obrazu - przegrana Barcy na Camp Nou wcale nie była efektem
pecha. W zespole Luisa Enrique nie działa środek pola. Taki jest efekt
wieloletnich zaniedbań, które firmuje Andoni Zubizarreta. Trio Sergio Busquets
- Xavi - Iniesta przez kilka lat rządziło światową piłką. Dziś ci piłkarze
dobrze prezentują się tylko na plakacie. Z tej trójki najmniej w tym sezonie
skompromitował się Xavi, ale tylko dlatego, że Luis Enrique dał mu najmniej
szans. Busquets i Iniesta grają słabo przynajmniej od dwóch lat. Kilka lat temu
potrafili zdominować każdy zespół na świecie. Wygrywać zawsze nie mogli (choć
zazwyczaj to robili), jednak zawsze górowali nad przeciwnikiem kulturą gry.
Gdyby przyszli do klubu dwa lata temu, dziś byliby już na wylocie z drużyny. Po
takich sezonach kolejnych szans nikt już by im już nie sprezentował. Pomoc jest
dziś słabością Barcelony, a to sytuacja w nowoczesnej historii klubu wyjątkowa.
Najlepszym zawodnikiem, który może grać w tej linii jest Javier Mascherano, ale
jego akurat Luis Enrique woli w obronie. W środku pola więcej minut od
Argentyńczyka zanotował Sergi Roberto, który nie zaliczył w Barcelonie żadnego
udanego meczu. Żegnanie się z piłkarzami najlepszego zespołu w historii klubu
to wielka sztuka. Wymaga planowania i wyboru odpowiedniego momentu. Najgorszy
możliwy sposób, to ten, który wybrała Barcelona - włożenie głowy w piasek.
Przez lata oszukiwano samych siebie, że taki piłkarz jak Pedro musi wrócić do
formy. Jest przecież relatywnie młody. Wszystkie potknięcia wytłumaczyć było
łatwo. Przecież nawet z Celtą wystarczyło wykorzystać jedną z kilku okazji sam
na sam. Z kolei w poprzednim sezonie do mistrzostwa zabrakło wygranej w
ostatnim meczu. Tej drużynie należy się zaufanie - mówili trenerzy. Teraz
efektem są gwizdy w stronę Daniego Alvesa. Najlepszy prawy obrońca w historii
Barcelony zaskoczyć potrafi już tylko strojem. Nieporadny w obronie, w ataku
krzywdzący drużynę niecelnymi wrzutkami w absurdalnych ilościach. Dziś od
Alvesa odprawę taktyczną zaczynają wszyscy rywale Barcelony. - Grajcie na
Alvesa, on jest cienki. Na prawą stronę sprowadzono jego rodaka, Douglasa. W
Brazylii dziennikarze byli w szoku, po 24-latka, którego nie chciał nikt
poważny z Europy, sięga Barcelona. Douglas zagrał raz, poza tym oglądamy go na
trybunach. I po tym jednym występie nikt go oglądać nie chce. A katalońskie
dzienniki piszą, że za transferem stał ojciec Neymara. Latem, po trzech latach
niezdarnych poszukiwań, klub sprowadził stoperów. W ramach odmładzania składu,
kupiono 31-letniego Mathieu i o rok młodszego Thomasa Vermaelena. Pierwszy z
nich był rok temu do wzięcia za 10 mln euro. Nikt się nie zgłosił, a Barça
kupiła go potem za sumę dwukrotnie wyższą. Belg w Barcelonie jeszcze nie
zagrał. Wciąż się leczy. Żadnego meczu nie zawalił jeszcze Claudio Bravo, ale
czy Barcelona dobrze zrobiła wydając na dwóch bramkarzy 24 mln euro, nie
walcząc do końca o Thibaut Courtois? U Luisa Enrique podać prostopadłą piłkę w
pole karne potrafią obecnie tylko Messi i Neymar. Razem z Luisem Suarezem będą
ciągnąć tę drużynę za uszy. Bramki będą wpadać, ale o sukcesie myśleć trudno.
Największy zawód to Ivan Rakitić. On miał pompować krew w nową Barcelonę,
zastąpić zawodzącego w decydujących momentach Cesca Fabregasa. Chorwat
ostatnich podań nie notuje. Wspomnienie z meczu Sevilli z Realem Madryt staje
się coraz bardziej zamazane. Dziś w Barcelonie do najlepszych graczy na swoich
pozycjach należą tylko napastnicy - Leo Messi, Neymar i Luis Suarez. W zespole
najwięcej do powiedzenia mają gracze wypaleni, większość transferów jest
nietrafiona. Drużyną kieruje trener, który szansę otrzymał głównie za swoje
występy na boisku. Celta Luisa Enrique zbierała pochwały, ale gdy odszedł, gra
jeszcze lepiej. O tym czy Barca zakończy sezon z niczym, wyrokować trudno. Przyszłość
zespołu z zakazem transferowym jest jednak moim zdaniem świetlana. La
Masia-dżoker którego nie posiada w talii żaden inny klub na świecie, siła która
w szybkim tempie przegoni czarne chmury i spowoduje powrót słońca na Camp Nou.
Czy słońce nadejdzie to się dopiero okaże.
OdpowiedzUsuńTo prawda La Masia największy skarb Barcy, skarb którego nie posiada żaden inny klub na świecie.Tylko trzeba stawiać na wychowanków a nie sprowadzać szrot jak Rakitic, Mathieu czy Vermelen.Na środku obrony powinien jak najwięcej grać Bartra.Z Sevillą widzę taką 11: Bravo-Montoya-Pique-Bartra-Alba-Sergio-Xavi-Rafinha-Messi-Suarez-Neymar.VISCA EL BARCA!!!
OdpowiedzUsuńLuis Enrique znowu do 18 meczowej nie wziął Montoyi.Przecież on jest lepszy od Alvesa i Douglasa.Takie błędy popełniać to wstyd. Postawić na Halilovicia, za rok powrót Denisa Suareza z Sevilli i środek pomocy kompletny. Sergio,Masche,Iniesta,Suarez,Halilovic,Rafinha i Xavi i w środku paka jest.Czuję że Enrique długo nie posiedzi na ławce Barcy.
UsuńMessi pobił rekord Zarry.Wspaniale!Leo jesteś najlepszy!!!!
OdpowiedzUsuń