MURAWĘ CZAS ZACZĄĆ SZYKOWAĆ

Napisał Radek @ 15 maja 2015

Minął rok, mijały miesiące, dni, aż wczorajszego wieczora dowiedzieliśmy się które drużyny zawitają 27 maja do Warszawy. Kibice, którzy będą mieli przyjemność z wysokości trybun obejrzeć finałowe starcie, od kilku miesięcy zastanawiali się jakie drużyny dotrą do ostatecznego pojedynku. Typowali różne pary, każdy życzył sobie wymarzoną parę. Byli tacy, że wierzyli w występ Legii na Narodowym. Jednak żaden kibic, dziennikarz, ekspert nie mógł przewidzieć takiej pary finałowej. Nawet po pierwszych meczach półfinałowych nikt nie mógł przypuszczać, że do Warszawy zawitają kibice ze wschodu i zachodu.

Postawa drużyny Dnipro Dniepropietrowsk to największa sensacja tegorocznej edycji Ligi Europy. Zespół, który swoja przygodę z europejskimi pucharami rozpoczął od trzeciej rundy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów, teraz staje przed szansą na wywalczenie trofeum. Podopieczni Myrona Markiewicza grali cały pucharowy sezon pięćset kilometrów od domu ze względu na trwającą wojnę na Ukrainie. 

Po remisie 1:1 na stadionie San Paolo, drużynie ukraińskiej wystarczył bezbramkowy remis na własnym stadionie w Kijowie. Kolejny raz dał znać o sobie Gonzalo Higuain, który tak jak w pierwszym spotkaniu raził nieskutecznością. Dnipro starało się przede wszystkim nie stracić gola. Od początku meczu przewagę posiadali podopieczni Rafy Beniteza, ale nie potrafili pokonać świetnie dysponowanego bramkarza gospodarzy Denysa Boyko, który również w pierwszym meczu popisywał się świetnymi interwencjami. Jedyna bramka padła w pięćdziesiątej ósmej minucie, a jej autorem był strzelec wyrównującego gola z pierwszego spotkania Yevhen Seleznyov. Po ostatnim gwizdku zapanowała euforia wśród piłkarzy, sztabu szkoleniowego i kibiców. Trener Dnipro Myron Markiewicz zadedykował sukces żołnierzom walczącym z terrorystami na wschodzie kraju.

Półfinał włosko-hiszpański zdominował obrońca trofeum. Po porażce 3:0 w pierwszym meczu w Sevilli, piłkarze Fiorentiny mieli nadzieję na odwrócenie sytuacji i awans. Niestety podopieczni Unaia Emery'ego   szybko pozbawili ich złudzeń, w dwudziestej drugiej minucie bramkę na 1:0 strzelił Carlos Bacca. Po pięciu minutach wynik na 2:0 podwyższył Daniel Carrico i w tym momencie wszyscy już wiedzieli kto zagra w warszawskim finale. Do końca meczu podopieczni Vincenzo Montelli próbowali odzyskać honor, ale nie potrafili strzelić choćby jednego gola. Drużyna Grzegorza Krychowiaka zasłużyła na awans do finału, demolując w dwumeczu klub z Włoch 5:0.

Finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym zapowiada się na starcie Dawida z Goliatem. Sevilla to murowany faworyt, ale już nie raz byliśmy świadkami mega sensacji w piłce nożnej. Presja będzie ciążyła na piłkarzach Sevilli, to oni muszą zdobyć trofeum. Dnipro już tak wiele zrobiło, a w finale może a nie musi zdobyć puchar. Jednak stojąc przed taką szansą, zrobią wszystko, żeby zdobyć trofeum i spowodować uśmiech na twarzach wszystkich Ukraińców. Plany będzie chciał im pokrzyżować Grzegorz Krychowiak, jedyny Polak z szansami na wywalczenie europejskiego pucharu w tym sezonie. Czy reprezentant Polski na swojej ziemi podniesie puchar Ligi Europy? Cała Polska trzyma kciuki za Krychę!

2 komentarze:

  1. Z tego co się orientuje to Krychowiak będzie miał pierwszy raz możliwość przebierania się w szatni gości na Narodowym.

    OdpowiedzUsuń
  2. KRYCHA KRYCHA KRYCHA!!!!Krzycha strzeli bramkę w finale:))))))))))

    OdpowiedzUsuń