O DWÓCH TAKICH CO UKRADLI PIŁKĘ

Napisał Radek @ 6 kwietnia 2015

Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, w tamtych czasach polska piłka była traktowana bardzo poważnie, reprezentacje innych krajów odmawiały polskiej kadrze meczów towarzyskich, nie chcieli rywalizować w eliminacjach czy na wielkich imprezach. Polscy napastnicy byli koszmarami bramkarzy klubów europejskich. Szczególnie w pamięć zapadł król strzelców Mundialu w1974 roku, szybki i przebojowy Grzegorz Lato, gwiazda tamtych czasów, od niego trener Kazimierz Górski rozpoczynał ustalanie składu. Drugi z wielkich napastników, który swoje sukcesy odnosił w latach osiemdziesiątych to była gwiazda Juventusu Turyn Zbigniew Boniek. Antoni Piechniczek do dziś żałuje, że zabrakło Bońka w meczu półfinałowym z Włochami na Mundialu w 1982 roku. Gdyby nie nadmiar żółtych kartek wychowanka Zawiszy Bydgoszcz, Polacy zagraliby w finale. Obydwóch łączą sukcesy na boisku, zdobyli wiele ważnych trofeów, razem z reprezentacją Polski zajęli trzecie miejsce na Mundialu, byli wiodącymi postaciami w swoich drużynach klubowych. Będąc na szczycie każdy z nich był rozpoznawany na całym świecie. Wszyscy kojarzyli ich z pięknych bramek, efektownych  rajdów i oldskulowych fryzur, które w tamtych czasach były w Polsce modne. Siali postrach pod bramką przeciwnika. Ale nie tylko sukcesy boiskowe łączą zasłużone dla polskiej piłki osoby, Grzegorz Lato i Zbigniew Boniek to osoby, które spróbowały odbudować polski futbol, z całych sił starali się lub stara się jeszcze jak w przypadku Zbigniewa Bońka przywrócić blask piłki nożnej, żeby każdy poważnie traktował polską reprezentację i polską Ekstraklasę. Jeden i drugi w pewnym momencie swojego życia pożądali stanowiska Prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Osiągnęli cel, Grzegorz już zakończył swoja przygodę, Zbigniew aktualnie piastuje tą zaszczytną posadę. Jak wszyscy wiemy, w przypadku króla strzelców misja się nie powiodła, w przypadku obecnego Prezesa już teraz wiemy, że się nie powiedzie. Oczywiście przy nazwisku każdego z nich można postawić plusiki, ale bardzo małe -  za decyzje i rzeczy nie mające tak naprawdę wpływu na samą dyscyplinę sportową. Kadencja Grzegorza Laty to pasmo samych niepowodzeń, oprócz zorganizowania Mistrzostw Europy w 2012 roku, które okazały się wielkim sukcesem, nie można nic więcej dobrego powiedzieć. Piłka nożna za czasów Laty staczała się, brakowało konstruktywnego planu działania, system szkolenia młodzieży był "kulą u nogi", a pieniądze związku były przejadane i rozdawane na zachcianki betonowego zarządu. Ważniejsza była siedziba związku, zakup działki, niż wprowadzenie profesjonalnych kontraktów dla sędziów, umożliwiających skupienie się sędziego na jednej pracy, na sędziowaniu. Potknięć Prezesa Laty i jego zarządu było bardzo dużo, jego rządy dosadnie podsumowuje metoda zwolnienia Leo Beenhakkera z funkcji selekcjonera kadry, która była kompromitacją. Wybór na Prezesa PZPN Zbigniewa Bońka był nadzieją kibiców na lepsze jutro. Faktycznie rządy Zbigniewa Bońka to początek zmian wizerunkowych PZPN-u. Plusy jakie postawimy przy nazwisku Prezesa, będą właśnie za Public Relations. Obecnie związek jest postrzegany pozytywnie, firmy chętniej angażują się w sponsorowanie, media i świat zaprzestali naśmiewania się z komicznych sytuacji w PZPN-ie i nieudolnych prób naprawy polskiej piłki. Ale niestety świetny PR przykrywa chorobę jaką jest zarażony polski futbol od wielu lat. Stan chorego z dnia na dzień się pogarsza, potwierdzają to ostatnie wyniki reprezentacji do lat siedemnastu, którą Prezes wychwalał i nazwał najbardziej utalentowanym pokoleniem, a która skompromitowała się w starciach z rówieśnikami z Białorusi i Grecji w turnieju eliminacyjnym do Mistrzostw Europy, który był rozgrywany w Polsce i nie zagrają w Mistrzostwach Europy. Pokazuje to, że z polskim futbolem jest bardzo źle, a najgorsze że Boniek ze swoim zarządem nie chcą albo nie potrafią tego zmienić. Wprowadzenie "Akademii Młodych Orłów" to ucieczka od odpowiedzialności, gdyż jak można trenować na sztucznej nawierzchni a grać na trawie - to inny świat. Zarząd nie korzysta z narzędzi, które dają efekty w szkoleniu w innych federacjach, brak wsparcia klubów w szkoleniu ze strony związku. Brak ujednoliconego systemu szkolenia, nie ma planów (bynajmniej o tym nie słychać) stworzenia szkółki piłkarskiej i bazy treningowej pod patronatem PZPN-u. Marnują czas i okradają polskich kibiców z nadziei na lepszą przyszłość. Cały czas słyszymy, że to trudne, że to obowiązek klubów, Państwa polskiego, Ministerstwa Sportu. Zadaję sobie jedno pytanie, za co odpowiedzialny jest PZPN? Od razu dostaję odpowiedź, jak sama nazwa wskazuje, za  wszystko co związane jest z piłką nożną. Dlatego zamiast zajmować się spychologią i rzeczami mało ważnymi, trzeba zakasać rękawy i zabrać się na poważnie do roboty, gdyż pracy jest mnóstwo a od kilku ładnych lat Prezesi i ich zarządy kradną czas, roztrwaniają związkowe pieniądze i nie chcą się do tego przyznać. Swoimi słowami przedwyborczymi i decyzjami w trakcie rządów, ukradliście i okradacie nadal, polskim kibicom piłkę nożną na poważnym poziomie, karmiąc nas wstydem, który towarzyszy w trakcie oglądania polskich klubów i reprezentacji. Panowie - piłkarzami byliście na najwyższym poziomie, ale Prezesami amatorami byliście i jesteście na poziomie żałosnym.

2 komentarze:

  1. Całkowitą racje masz Radek, siedzą nic nie robią, a piłka w Polsce się stacza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Autor trafił w sedno.

    OdpowiedzUsuń