Koniec marca 2014 roku, dokładnie czwartek 27 marca - tego dnia
rozpocząłem przygodę w KP Calisia Kalisz, drużynie występującej w
drugiej lidze. Dzień później późnym wieczorem przy światłach
jupiterów na stadionie w Kaliszu rozpoczęła się czwarta kolejka
rundy wiosennej sezonu 2013/14. W inaugurującym meczu na murawę
wybiegły jedenastki gospodarza KP Calisii Kalisz i Błękitnych
Stargard Szczeciński. Pierwszy raz w życiu z trybun obejrzałem mecz
drużyny Calisii, zrobiłem to tylko dlatego, że skończyłem na boisku
bocznym półgodziny wcześniej pracę, a kolega zadzwonił, że idzie na
mecz. Nie żałuje, gdyż atmosfera była wspaniała,
na trybunach blisko 1400 kibiców, wokół stadionu czuć
było atmosferę wielkiego wydarzenia, może brzmi to abstrakcyjnie, ale tak
było ze względu na okoliczności związane z rozgrywkami. Kaliska
drużyna po przeciętnym początku rundy wiosennej zajmowała
miejsce w strefie spadkowej i musiała wygrać ten mecz. Z
kolei drużyna gości zajmowała dziesiąte miejsce, ostatnie
dające utrzymanie. Dlatego okoliczności związane z tym meczem
kazały nazywać wydarzenie wyjątkowym. Reorganizacja rozgrywek w
postaci połączenia wschodniej i zachodniej drugiej ligi, utrzymanie się tylko dziesięciu drużyn i spadku ośmiu,
kazały nazywać mecz ważnym. Nie żałuję, że zostałem, ba od tamtego
spotkania nie opuściłem żadnego meczu drużyny kaliskiej w roli
gospodarza przy ulicy Łódzkiej. Wracając do domu pamiętam, że
miałem mieszane uczucia, gdyż z jednej strony Calisia przegrała, a
z drugiej obejrzałem fantastyczny mecz stojący na bardzo wysokim
poziomie. Szczególnie utkwiła w pamięci gra gości - ofensywna,
kombinacyjna, dobrze zorganizowana w obronie. Byłem zadowolony, że
obejrzałem ten mecz, a jednocześnie zastanawiałem się dlaczego
niektórzy piłkarze grający w Błękitni Stargard Szczeciński
występują tylko na poziomie drugiej ligi. Od razu uzyskałem
odpowiedź, tłumacząc sobie świetną grę gości słabymi
umiejętnościami i amatorami występującymi u gospodarzy. Jak się
później okazało Błękitni sezon 2013/14 zakończyli na miejscu
czwartym, spokojnie utrzymując się, a gdyby nie słaba runda
jesienna to drużyna Krzysztofa Kapuścińskiego cieszyłaby się z
awansu do pierwszej ligi, ponieważ końcówkę sezonu miała
fantastyczną. Minął rok, a Błękitni obalili moje stwierdzenie, na
zielonym prostokącie pokazali, że kierunek myślenia był błędny. To
nie przeciwnik czyli kaliska drużyna była słaba, tylko piłkarze
Błękitnych wybijali się ponad przeciętność, prezentowali poziom ekstraklasowy. Jedno zwycięstwo można nazwać przypadkiem,
drugie daje do myślenia, ale zasłużone zwycięstwo 3:1 w pierwszym
meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań pokazuje jaki olbrzymi
potencjał tkwi w drużynie ze Stargardu Szczecińskiego. Oczywiście
rewanż w Poznaniu będzie bardzo ciężki, ale to piłkarze a przede
wszystkim sztab szkoleniowy Kolejorza musi wymyślić coś
wyjątkowego, żeby 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie
usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Zadanie przez poznańską drużyną
bardzo ciężkie, przeciwnik to profesjonalna drużyna, pewna siebie.
Nie wierzę, wręcz się śmieje z komentarzy ludzi, że zespół Macieja
Skorży zlekceważył rywala w pierwszym meczu, przecież Poznaniacy
prowadzili 1:0 i jako klasowa drużyna grając atak pozycyjny,
utrzymując się przy piłce dzięki czemu męcząc przeciwnika, musieli
osiągnąć korzystny wynik. Ludzie lubią opowiadać bajki, ale w
przypadku pierwszego meczu półfinałowego Pucharu Polski, Błękitni
Stargard Szczeciński-Lech Poznań, z bajkami nie mieliśmy do
czynienia. Boisko pokazało, że drużyna Krzysztofa Kapuścińskiego to zespół z aspiracjami na Ekstraklasę. To nie przypadek: trzy
mecze, siedem strzelonych bramek, jedna stracona, trzy zwycięstwa -
bilans dwumeczu z Cracovią i meczu z Lechem Poznań. Czy w czwartek dziewiątego
kwietnia Poznań będzie błękitny, a drugiego maja Warszawa? Liczę na
to, gdyż może w końcu władze polskich klubów w najwyższej klasie
rozgrywkowej obudzą się i zamiast ściągać zagraniczny szrot, zaczną obserwować niższe ligi i zaczną ściągać "polskie perły", które
podniosą poziom sportowy polskiej Ekstraklasy. Takie przesłanie
niesie ze sobą tegoroczna edycja Pucharu Polski. Na koniec, mój
czynny udział w polskim futbolu rozpoczął się od wspomnianego
wcześniej meczu w Kaliszu - idealny moment i pozytywny znak.
Zrobię wszystko żeby moja przygoda
wyglądała tak, jak ostatni rok Błękitnych Stargard Szczeciński. Tego
sobie i wszystkim kibicom piłki nożnej w Polsce życzę. To
jest mój cel, błękitne marzenie.
Błękitni awansują i będą grać w Lidze Europy.
OdpowiedzUsuńszkoda Błękitnych, sędzia zawalił mecz.Czy PZPN ustawił finał PP? Jak myślicie?
OdpowiedzUsuńMasz rację szkoda Błękitnych.Ale zapowiada się ciekawy finał PP.
Usuń