Trzy dni temu byliśmy świadkami derbów Turynu. Torino FC pokonała Juventus Turyn 2:1. Aż
20 lat trwała niemoc Torino FC w starciach z Juventusem. Właśnie wtedy
Byki pokonały ostatni raz lokalnego rywala. Polskich kibiców
szczególnie cieszy zwycięstwo, gdyż kapitanem Il Granaty jest Kamil
Glik.
Reprezentant Polski może czuć się dumny, ponieważ to on wyprowadzał, w
ten
wyjątkowy dla kibiców stolicy Piemontu, swoja drużynę na arenę
pojedynku. W tym meczu nie strzelił bramki, ale zagrał na światowym
poziomie, idealnie wcielił się w rolę dyrygenta swojego zespołu w grze
obronnej.
Takie mecze w wykonaniu Glika zdarzają się co kolejkę. Dziennikarze we
Włoszech
wychwalają, pieją z zachwytu i porównują z najlepszymi obrońcami w
historii
futbolu. Jego gole, jest najlepszym strzelcem w Europie spośród
środkowych
obrońców, są bardzo ważne i decydujące dla losów spotkań. Każde
trafienie Il Capitano oznaczało punkty
dla zespołu Giampero Ventury. Bez jego skuteczności Byki miałyby w
tabeli
jedenaście punktów mniej, a to oznaczałoby miejsce w okolicach strefy
spadkowej
zamiast ósmej pozycji i realnych szans na ponowny występ w Lidze Europy.
"Ależ on się stał piłkarzem!” – wzdycha komentator "La Gazzetta dello
Sport”, który uznaje Kamila Glika za bohatera obecnego sezonu w Torino
FC. Tempo, w jakim ten gracz się rozwija, widać gołym okiem.
Coraz bardziej odpowiedzialnie broni, coraz precyzyjniej wyprowadza
piłkę,
coraz silniej wpływa na kolegów, wyrasta na kapitana drużyny w sensie
ścisłym charyzmatycznego.
A rozgłos przynoszą mu nade wszystko seryjnie wbijane gole. Zajmuje drugie miejsce wśród strzelców swojej drużyny, wyprzedza go napastnik
Fabio Quagliarella. Gdyby liczyć tylko
strzelone w Serie A Kamil Glik z siedmioma trafieniami prowadzi w
klasyfikacji
najskuteczniejszych obrońców sezonu w czołowych ligach europejskich,
drugi
Naldo, Brazylijczyk z Wolfsburga uzbierał sześć bramek. Jeśli zsumujemy
dorobek
ze wszystkich rozgrywek, również będzie samotnym liderem. Ósmą bramkę
dołożył w
Lidze Europejskiej, dziewiątą zdobył w zwycięskim meczu reprezentacji
Polski w
Gruzji. To dorobek okazalszy niż dorobek najsławniejszych goleadorów
wśród
obrońców – Sergio Ramosa (6) i Branislava Ivanovicia (5). Do gwiazd
Realu Madryt i
Chelsea naturalnie Glika nie porównujemy, ale stale przybywa powodów, by
oczekiwać, że dostanie propozycję od klubu znacznie silniejszego niż
Torino,
np. włoskiego uczestnika Ligi Mistrzów, i by coraz śmielej umieszczać go
wśród
stoperów światowej klasy. Według serwisu Whoscored.com jest trzecim
najdokładniej podającym
obrońcą w Serie A, ustępuje tylko Manolasowi i Yandze-Mbiwie z AS Romy. A
jego bramki wnoszą
tym większą wartość, że prawie zawsze rozstrzygają o wynikach,
ewentualnie
padają w meczach jako pierwsze. Genoi zadał dwa ciosy – na 1:1 oraz 2:1.
Milanowi wbił gola na 1:1 (tak zostało). Palermo – na 2:2 (wynik też się
nie
zmienił). Napoli – zwycięskiego, na 1:0. Zenitowi – też zwycięskiego, na
1:0. A
reprezentacji Polski pomógł złamać Gruzję – wbił jej pierwszego, koledzy
poprawili wynik dopiero w końcówce. Nawiasem mówiąc, Glik w pewnym
sensie
ocalił ofensywę Torino po letnim demontażu ataku. Fani śpiewają dla
niego serenady, co rusz czytam, że „nie sposób
go nie kochać”, że w uniesieniu wynoszą go na „gladiatora, który nie boi
się
nikogo i niczego”. Środkowego obrońcy o takiej zagranicznej
renomie nie mieliśmy od czasów Tomasza Wałdocha i Tomasza Hajty, którzy
na
początku stulecia bronili barw Schalke 04. Jestem przekonany, że obu ich
przeskoczy i spotężnieje na naszego najlepszego stopera XXI wieku, w
końcu na
jego pozycji 27-latek ma prawo czuć się ledwie na półmetku kariery. A
jeśli dojdzie do zasłużonego transferu, to być może zostanie pierwszym w
historii polskim piłkarzem sprzedanym za kwotę ośmiocyfrową. Na pewno
zostanie najdroższym gladiatorem made in Poland.
Już jest najlepszym polskim środkowym obrońcom w XXI wieku.
OdpowiedzUsuń