PIERWSZY SZCZYT

Napisał Radek @ 29 lipca 2015

Zostały cztery szczyty do pokonania, wzniesienia warte każdej kropli potu i krwi. Tuż za nimi znajduje się brama, która oddziela szarzyznę od Edenu. Wystarczy do niej dotrzeć i ją otworzyć. W momencie uchylenia wrót, ukaże się raj, który bardzo dawno nie był widziany w Polsce. Ostatnim klubem, który rozkoszował się obecnością w magicznym miejscu był Widzew Łódź dziewiętnaście lat temu, kiedy to jesienią 1996 roku korzystał z przyjemności jakie dostarcza rajskie miejsce.

Wstydem jest odliczać lata od ostatniego występu polskiego klubu w Lidze Mistrzów. Przedłużający się okres ciąży na kolejnych klubach, piłkarzach, trenerach. Z każdej strony dochodziły do Mistrzów Polski głosy, że tyle lat nas nie ma w elitarnym gronie, to jest ten moment, jak nie teraz to kiedy, itp..


Z racji siły przeciwnika, z którym Lech Poznań spotka się w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, głosy ucichły, roznosi się tylko szept, że to przeciwnik nie do przeskoczenia. Portale internetowe, gazety rozpływają się w zachwytach nad szwajcarskim klubem. Polscy dziennikarze prześcigają się w argumentach chwalących FC Basel. Jednak nigdzie nie jest podana ilość trofeów zdobytych w Europie. Nikt nie podaje, gdyż szwajcarski klub tak jak Lech nie zdobył żadnego europejskiego pucharu-w najważniejszej statystyce jest remis.

Przeciwnik, który jest faworytem dwumeczu z Kolejorzem można chwalić za profesjonalizm na każdej płaszczyźnie oraz skauting. Jednak szkolenie młodzieży zostawia wiele do życzenia, ponieważ wydając ponad trzy miliony euro rocznie na akademię, od początku istnienia szkółki czyli od 1999 roku tak naprawdę wypuścili jednego piłkarza klasy światowej (Ivan Rakitic), reszta to solidni rzemieślnicy.

 

Wspominając o dominacji w Szwajcarii, o dziewięciu tytułach w ciągu ostatnich dwunastu lat, w tym sześć z rzędu, nie robi to wrażenia, ponieważ liga szwajcarska jest na podobnym poziomie co polska Ekstraklasa (mistrz musi występować w eliminacjach Ligi Mistrzów).

FC Basel jest marką uznaną w Szwajcarii, w Europie niekoniecznie, oczywiście jak każdy klub szanowaną. Bardziej zauważana za podobieństwa do FC Barcelony, niż sukcesy. Oczywiście, Szwajcarzy dla drużyn ze średnich lig są wzorem, przykładem i celem, do którego należy dążyć. Jednak projekt klubu nie zdaje do końca egzaminu, ponieważ nie przynosi trofeów w Europie.

A Lech, klub również profesjonalnie zarządzany, z rozbudowaną akademią piłkarską i wizją na przyszłość. Oczywiście występy w europejskich pucharach w ostatnich latach pokazują, że to FC Basel jest faworytem. Ale w przeszłości nie ma co grzebać. Liczy się tu i teraz. Poznańska ekipa musi zagrać mecz życia, zademonstrować swojemu przeciwnikowi  swoje najlepsze umiejętności. Jest na fali po zdobyciu mistrzostwa Polski i chce ją kontynuować.


Ukazanie przez polskich dziennikarzy szwajcarskiego klubu jako potęgi europejskiej, może pomóc Lechowi w odniesieniu zwycięstwa w dzisiejszym dniu. Kolejorz w żadnym aspekcie nie ustępuje szwajcarskiej ekipie i nie może się jej bać. Nie może również mieć respektu do tej drużyny, tylko wierzyć w siebie i podjąć walkę. Lech musi się zaprezentować jak w ostatniej akcji meczu ligowego z Lechią Gdańsk, gdzie w katalońskim stylu strzelił bramkę dającą zwycięstwo. No właśnie w katalońskim, nie w bazylejskim.

2 komentarze:

  1. Z pierwszego szczyt Lech spadł.Musimy czekać kolejny rok na awans.Ciekawe czy rok czy może jeszcze dłużej.Już to się żałosne robi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Basel wtopa, wczoraj z Wisłą kolejna, ciekawe co dzisiaj w Liga+extra powie Pan Piotr Rutkowski.Ciekawy odcinek się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń